wtorek, 31 października 2017

W sklepie

Idę z dzieciakami do biedronki. Chciałam kupić młodemu pieluchy. TYLKO pieluchy.
Zmierzamy do kasy. Kątem oka widzę, że Pan w piwkiem biegnie i przepycha się. W końcu trąca mnie łokciem, odpycha mnie i dzieciaki i staje przede mną w kolejce.
No nic. Mam dobry humor, nie komentuje...za to mój starszy syn (i to na cały regulator) krzyczy:
- Mamo, ale coś tu śmierdzi! To chyba TEN PAN! (i pokazuje palcem na TEGO pana przed nami).
Tłum ludzi w sklepie, wszyscy się gapią.
Normalnie to upomniałabym syna, że trzeba dyskretnie i że palcem się nie pokazuje, ale cóż...nie chciało mi się ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz